Marta była moją stałą klientką. Lubiłam ją i bardzo jej współczułam. Nie miała łatwego życia. Wyszła za mąż z wielkiej miłości, ale mąż okazał się – delikatnie mówiąc – nieodpowiedzialnym mężczyzną. Nie pomagał jej w domu, nie zajmował się dzieckiem, wszystkie próby włączenia go w życie rodziny kwitował jednym zdaniem „Baby są od siedzenia w domu, faceci od tego, żeby na ten dom zarabiać“. – Miałam dosyć gadania, że powinnam go słuchać bo mnie utrzymuje i poszłam do pracy – zwierzała mi się Marta. – Ale, wtedy zaczęło się gadanie, że przez moje rozbuchane ambicje zawodowe cierpi nasz synek, którym przez ten czas zajmowała się opiekunka. Cała rodzina stanęła po stronie męża, nikt nie mógł uwierzyć, że robiłam to również po to, żeby utrzymać nasze małżeństwo. Zrezygnowałam więc z pracy i wtedy wszyscy zaczęli wychwalać mojego męża. Że taki zaradny, prorodzinny, że poświęca się, żeby żona mogła się wylegiwać w domu itd itp….
Ale nie to było najgorsze: Marta czuła, że jej mąż nie jest jej wierny. Ale on szedł w zaparte. Kiedy wypytywała dlaczego wraca późno z pracy tłumaczył, że bierze nadgodziny, żeby utrzymać dom. Gdy zastanawiała się, gdzie wyjeżdża w sobotę wieczorem wyjaśniał, że ma męskie spotkanie z kolegami z działu. Kiedy wreszcie poirytowana usiłowała się do niego dodzwonić, wyjaśniał, że wyłącza telefon, bo koledzy żartują, że chodzi u żony na smyczy. – Mam tego dosyć – płakała. – Cała rodzina jest po jego stronie, a ja czuję, że jestem sama nie tylko w domu, ale też w naszym małżeństwie. To już fikcja….
Odradzałam jej złożenie pozwu rozwodowego. Karty pokazywały, że powinna z tym jeszcze przez rok poczekać. – Widzę, że za rok zdarzy się coś ważnego, co spowoduje, że cała rodzina stanie po twojej stronie – czytałam jej historię zapisaną w tarocie. – Widzę coś jeszcze: w rozwodzie pomoże ci policjant, który ma podwójne obywatelstwo. Marta słuchała moich słów z wiarą że się spełnią, ale jednocześnie miała nadzieję, że coś zdarzy się wcześniej niż za rok. Rozumiem ją, ale też wiem, że losu nie da się pospieszyć. Rządzi się swoimi prawami, jest nieuchwytny jak wiatr.
Marta przychodziła do mnie jeszcze kilkakrotnie, ale karty nadal mówiły to samo. Powinna czekać. W końcu przystała na to z pokorą. Przez kilka miesięcy nie miałyśmy kontaktu. Mniej więcej rok po pierwszej przepowiedni wpadła do mnie wyraźnie poruszona: – Aniu, coś zaczęło się dziać – krzyknęła od progu. – Mam przyjaciółkę, Jolkę. Opowiadam jej czasem o moich przeżyciach domowych, wspiera mnie, doradza… Ta Jolka ma koleżankę, Irminę. Młoda dziewczyna, lubi się zabawić, bywa na kilku portalach randkowych. No i Irmina czasem opowiada Jolce o swoich nowych zdobyczach, ale ta nie lubi o tym słuchać. Ale wyobraź sobie, wczoraj ją coś tknęło i zapytała jak wygląda facet z którym Irmina właśnie szykowała się na randkę. Pokazała mu jego fotkę I wyobraź sobie, to był mój mąż!!!! Jak się okazało, na portalu randkowym wisi od ponad roku i regularnie umawia się na seks.
Poczułam, że to właśnie Ten moment, o którym mówiły mi karty. Nie miałam tylko pojęcia, gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla policjanta o podwójnym obywatelstwie… Kilka miesięcy później poznałam odpowiedź. Tuż po naszej rozmowie i odkryciu prawdy o mężu, Marta znalazła detektywa, który dokładnie zbadał podwójne życie jej ślubnego. Założył specjalny program na komputer, wyśledził gdzie i z kim spędza weekendy i późne popołudnia po pracy. Zebrany przez niego materiał był wstrząsający i nie pozostawiał złudzeń co do winy niewiernego męża. Rozprawa rozwodowa odbyła się w czerwcu. Skończyła się na jednej sprawie, z korzyścią dla Marty. Cała rodzina stanęła oczywiście po jej stronie i dzięki pomocy najbliższych mogła wreszcie wrócić do pracy. A policjant o podwójnym obywatelstwie? Detektyw był emerytowanym policjantem i miał dwa paszporty: polski i niemiecki.
Twoja dobra wróżka, tarocistka, tłumacz snów
Anna Kempisty
