Nigdy nie zapomnę chłodnego, deszczowego kwietnia 2010r. Już wiele miesięcy wcześniej czytałam w kartach, że to będzie niezwykle ciężki czas dla wielu osób, szczególnie kobiet. Nie łączyłam wtedy tych zdarzeń z tamtym kwietniowym, tragicznym porankiem, ale jakaś, trudna do zdefiniowania siła kazała mi sądzić, że tego dnia coś się dla nich nieodwracalnie skończy, aby coś innego mogło się rozpocząć…
Ale, dla młodej dziewczyny, która 9 kwietnia przyszła do mnie z prośbą o postawienie przepowiedni z kart tarot, to nie miała być wróżba na całe życie, ale rzut okiem w bliską przyszłość. Kilka dni wcześniej poznała chłopaka, sportowca znanej drużyny. Coś między nimi zaiskrzyło, umówili się na randkę. Ale, chłopak, jak na zawodowca przystało, był niezwykle zajęty i proponował dziewczynie spotkanie dopiero po jego meczu. Impreza miała się odbywać w Z. mieście odległym od Warszawy o kilkadziesiąt kilometrów.
– Nie interesuję się sportem, chłopak mi się podoba, ale nie wiem, czy myśli o mnie poważnie. Czy to, że zamiast przyjechać do mnie, zaprasza na mecz, dobrze o nim świadczy? Czy nasza znajomość dobrze rokuje? Czy powinnam jechać na mecz i siedząc na trybunach oklaskiwać go niczym gladiatora? – pytała mnie dziewczyna. Widziałam, że zależy jej na chłopaku, ale nie podoba się jej wizja spotkania w tłumie jego znajomych i – kto wie – może również wielbicielek.
Postawiłam karty Tarota i nagle, podobnie jak wiele razy wcześniej, poczułam, że los ma wobc tej pary zupełnie inne plany. I nie ma sensu przywiązywać się do myśli, że kolejny dzień będzie dokładnie taki jak sobie zaplanowali. – Mecz się nie odbędzie. Spotkacie się w zupełnie innym miejscu i to będzie z jednej strony miłe spotkanie, ale z drugiej coś was będzie martwić – tak mówią karty, powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem: – Ale to jest najważniejszy mecz w sezonie! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, drużyna przeciwników jest już na miejscu, wszystkie bilety sprzedane… To niemożliwe! A moje karty uparcie mówiły, że coś się wydarzy następnego dnia czyli 10 kwietnia...Ale co?- pytała klientka...
Wiedziałam, że mecz nie dojdzie do skutku, wystarczyło tylko doczekać do rana, żeby życie dało mi odpowiedź dlaczego. Rano, kiedy włączyłam telewizor pierwsze co usłyszałam to informacja o katastrofie prezydenckiego samolotu. Już wiedziałam dlaczego dziewczyna nie pojedzie na mecz, wiedziałam też dlaczego moje inne klientki, które wcześniej pytały mnie o tragiczne zawirowania życiowe uczulałam na kwiecień 2010 roku… Kiedy potem rozmawiałyśmy okazało się, w katastrofie zginął ktoś im bliski… A dziewczyna, tak jak przekonywały karty tarota spotkała się tego dnia z młodym sportowcem. Tyle, że w Warszawie i w małej, kameralnej kawiarni. Oboje byli radośni, bo mogli porozmawiać, ale też smutni, bo tak jak cały naród byli porażeni tragedią, która zdarzyła się w dniu który dla nich miał być kwintesencją szczęścia i zabawy...
FOT: 27.10. 2008 Warszawa. Lotnisko Okecie - rzadowy samolot TU 154.fot Marcin Kalinski
Twoja dobra wróżka, tarocistka, tłumacz snów
Anna Kempisty